środa, 23 czerwca 2010

4 godzinny tydzień pracy + problemy i wydatki



4 godzinny tydzień pracy

Właśnie przeczytałem książkę "4 godzinny tydzień pracy" T. Ferris'a. Ogólnie rzecz ujmując książka jest napisana bardzo przystępnie dla
ogromnej rzeszy czytelników. Opisuje ona sposób życia "New Rich" czyli Bogatych w Zupełnie Nowy Sposób. W wielu rozdziałach są także przypisane
ćwiczenia które pomogą nam lepiej zrozumieć przesłanie książki. A jakie ono właściwie jest? Ano ogólnie chodzi o to by przy jak
najmniejszym nakładzie pracy wyciągnąć jak najwięcej. Klasyczne 80/20 czyli prawo Pareto. Książka opisuje jak wykorzystać to prawo w życiu,
jak to robią NR (New Rich) i jak żyją dzięki tej zasadzie. Okazuje się że całkiem nieźle. Książka ukazuje jak zlecić nasza zadania innym by oszczędzić nasz
czas i siły na bardziej produktywne czynności, mówi o tym komu, dlaczego i po co. Tak więc przez dużą część książki opisywany jest outsourcing pracy, obowiązków itp
Niby nic nowego a jednak, po raz kolejny spotykam się z tym że pracownicy krajów azjatyckich (głównie Indie) wykonują bardzo dobrze
właśnie takie zadania. W książce zawarte jest para anegdot dotyczących życia, i odpowiedzeniu sobie na kilka istotnych dla każdego człowieka pytań.

Ogólnie rzecz ujmując książka mnie nie powaliła na kolana, niemniej warto ją przeczytać. Na pewno jest kilka rzeczy które wykorzystam w życiu
zaczerpniętych z tej książki. Niestety jak dla mnie trochę za ogólnie i na domiar złego zacząłem się zastanawiać nad sensem
wydawania przeze mnie pieniędzy na tego typu książki które praktycznie nic nie wnoszą do mojego życia (temat na kolejny wpis).
---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jeśli chodzi o Buty licytowane na aukcji to dziś jest czas do wieczora. Miejmy nadzieję że pójdą za mniej więcej 70zł. Cieszył bym się bardzo ponieważ w ostatnim czasie moje wydatki były ubolewające.
Na początku miesiąca jak zawsze bilety miesięczne, później niestety ubezpieczenie 50zł i to co najgorsze: dentysta. Na zęby wydałem 110zł. A końca w tym miesiącu nie widać bo są jeszcze 2 wizyty. Zresztą zawsze miałem problem z zębami.
Tak więc w tym miesiącu wydałem ok 260zł. Masakra. Do tego jakieś drobne jedzenie na mieście i inne. Razem koło 300zł. Z tego wynika że projekt 10zł jest zagrożony w tym miesiącu. Albo coś się wydarzy albo będzie tylko "plum" i koniec. AaaaAA no tak. Zapomniałem o butach. K**** niestety Ja mam tak że u mnie buty nie trzymają się więcej niż jeden sezon. Nie z powodu takiego że się rozlatują, ale zawsze ściera mi się podeszwa i robią się dziury w niej- w takim obrocie sprawy buty trzeba wyrzucić. Kupiłem nowe (2 dni na allegro analizując ceny, przesyłkę itp) i wypatrzyłem dobre buty z Adidasa za 120zł wraz z przesyłką. Wziąłem je nie tylko z powodu ceny, lecz także dlatego że mają bardzo grubą podeszwę która (MAM NADZIEJĘ) będzie trwalsza i odporniejsza na ścieranie. No to jak widać w tym miesiącu pojechała kasa i to nieźle.

Lichym dopełnieniem wszystkiego jest fakt że w ciągu ostatnich dni odwiedziłem 6 firm pośredniczących pracy w których nie ma w ogóle pracy! Oczywiście jest jedna propozycja (masakra tylko jedna!) w ubojni za 1400zł brutto. I jak tu się nie załamać. Tak więc szukam dalej choć ochota coraz mniejsza a wakacje tuż tuż.
Do tego ponownie nie zaliczyłem kolokwium zaliczeniowego. Jestem na siebie zły i w sumie bezsilny. Płakać mi się chce jak pomyśle że nie zdam przez tak łatwy przedmiot. Zaczynam się zastanawiać czy w ogóle studiowanie jest dla mnie i czy nie jestem zbyt ekhm. głupi na studia. Może dać sobie z nimi spokój jeśli mam takie problemy i iść do normalnej roboty za 1400zł brutto? mam mętlik w głowie. Nie wiem co robić zważywszy na to że z każdej strony dostaje ostatnio cios w żebra. No bo jak mam się czuć dobrze gdy każdy zalicza a ja nie? Czuję się okropnie, czuje się debilem i idiotą który marzył tylko o studiach by kiedyś nie pracować właśnie w takiej ubojni świń za 1400zł na miesiąc. Teraz mam w ogóle wątpliwości odnośnie tego że mogłem mieć jakieś lepsze plany związane ze sobą jak chodzi o wykształcenie, pracę, życie i kulturę. Wszystko opiera się o siebie, wszystko się łączy ze sobą i nawet jedno z tych czynników: inteligencja, wykształcenie, wiedza, kultura, dobra praca, zarobki itp będzie szwankować to reszta także kiedyś zacznie gnić. U mnie już zaczyna brać rdza pewne aspekty życia. Niestety, a do tego jestem zagubiony troszkę w tym wszystkim. Czyżbym za dużo wziął sobie na głowę? Raczej nie... Nie wiem gdzie zrobiłem błąd. Ale muszę go na czas znaleźć i uporać się z nim.

A co jak nie przejdę studiów? Co dalej? Jak będzie wyglądała moja przyszłość? Gdzie do pracy? Gdzie mieszkać? Jak walczyć o niezależność finansową? Dużo tych pytań.

Na dodatek znalazłem ofertę pracy po południu jako kurier Od 16-22. Ale oczywiście praca jest na stałe nie tylko na wakacje. 6h dziennie za 2200zł na rękę i nie napracuję się bardzo. Do tego jest po południu.I co? mam wybierać między praca a studiami? A może uda mi się pogodzić jedno i drugie? Gdy np zamieszkam w akademiku w Gliwicach lub wynajmę gdzieś pokój? Nie wiem co z tym robić, choć ta oferta kusi mnie jak cholera. Jak chcecie i możecie- to doradźcie coś, każda podpowiedź jest lepsza od niewiedzy.

PS. Jak dziś się skończy aukcja z butami to dodam tą kasę do projektu 10zł. Choć i tak będzie jej za mało, to jednak trochę załatam tą dziurę budżetową.
Pozdrawiam

10 komentarzy:

  1. Jestem studentem 3 roku i ostatnio rozważam przeniesienie się na studia zaoczne. Jeśli studiujesz w innym mieście, utrzymanie (wg moich obliczeń) jest o połowę tańsze, pod warunkiem, że mieszkasz ze starymi.

    Ale tu pojawia się inny problem - motywacyjny. Bo jak pogodzić to, że kiedy zaczynasz pracować, starzy mówią: "No, zarabiasz, także to, to i to kupujesz z własnej kieszeni". Człowiekowi aż odechciewa pracować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja miałem trochę inny problem (znaczy mam) otóż: Jeśli pójdę na zaoczne i pracować muszę płacić normalnie za mieszkanie, prąd, gaz, wodę, jedzenie itp... Myślę że to trochę jest za bardzo nie teges ponieważ taka "groźba" ma za zadanie przytrzymać mnie na studiach dziennych- i tylko nich. Co innego gdybym np miał zapłacić za to co zjem w domu- czyli o finansowaniu jedzenia przeze mnie. No ale cóż. Miotam się i nie wiem co robić. Jestem w tym samym punkcie co rok temu. Jeśli nie zdam teraz we wrześniu trzeba się jakoś zabezpieczyć jeśli chce dalej studiować (czyli za rekrutować się gdzieś teraz) żeby później nie było za późno. Nie wiem co robić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli chodzi o ambicje i motywacje- to u mnie stoi na wysokim poziomie, problem w tym że umiejętności chyba nie takie, jeśli mam problemy nawet teraz na studiach... Bardzo chciałbym pracować i studiować, nie patrząc na to czy musiał bym płacić za mieszkanie czy nie bo nie o to chodzi dla mnie. Ja po prostu muszę wiedzieć gdzie podążać, w jakim kierunku a dalej już sam sobie poradzę. Ale do dziś mapy nie znalazłem. A szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Klasyczne 80/20 czyli prawo Parkinsona. " to 2 różne rzeczy, 80/20 to zasada Pareto.

    "Opisuje ona sposób życia "New Rich" czyli Nowo Bogackich." za Słownikiem Języka Polskiego 'nowobogacki - tyczący się ludzi niedawno wzbogaconych niekoniecznie ciężką pracą, nuworyszy i ich charakterystycznego braku kultury, dobrego smaku (np. nowobogacki przepych, nowobogacki bankier); parweniuszowski; nuworyszowski' wiec nowobogacki nie jest odpowiednim tlumaczeniem wyrażenia New Rich, polski tłumacz nazwał ich Bogaci w Zupełnie Nowy Sposób

    Pozdrawiam, Wiktor.

    OdpowiedzUsuń
  5. dzięki- już poprawiłem:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm...ta praca za 1400 brutto to chyba nienajszczęśliwsza opcja. Nie wiem co umeisz robić, w czym się specjalizujesz, bo pierwszy raz trafiłam na bloga ( przy okazji - fajny wygląd, dobrze się czyta). Ale pisałeś, że interesuje cię praca etatowa za 2000. To wychodzi jakieś 12,5 za godzinę. Dodaj do tego dojazdy, bo niekoniecznie praca będzie pod domem, a wyjdzie ci stawka godzinowa około 10 zł. To za taką cenę jest na rynku masa zleceń, możesz pracować z domu. Naprawdę się da, a nie jestem jakąś wysoko wykwalifikowaną specjalistką:)No i jeszcze zostają wszelkiego typu lokale, w tym sezonowe, ogródki. Zawsze tam szukają pracowników w wakacje. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ma się co łamać, co drugi student z okazji sesji nosi się z myślą 'rzucenia studiów', mnie też to dopada, ale 10 minut później się z siebie śmieję. Kiepskie momenty się zdarzają i tyle, trzeba się spiąć i wszystko wyprostować.

    Sytuacji w której ubolewasz nad tym, że miałeś nieprzewidziane, duże wydatki, które nadszarpnęły twój budżet dało się uniknąć zakładając fundusz awaryjny, na takie właśnie okazje. 300zł w pogotowiu i tyle, nie ma później rozczarowania z tego, że nie wszystko idzie jak spłatka i misterne plany oszczędzenia danej kwoty się rozsypały.

    Co do tego: "A co jak nie przejdę studiów? Co dalej? Jak będzie wyglądała moja przyszłość? Gdzie do pracy? Gdzie mieszkać? Jak walczyć o niezależność finansową? Dużo tych pytań. "

    Trzeba pamiętać, że studia nie są jedyną metodą zdobywania kwalifikacji pozwalających więcej zarabiać. Ja np. godzę się z tym, że moja marna politologia (mimo, że na państwowym uniwersytecie) gówno mi da, studiuje bo to ciekawe i fajnie sobie przedłużyć dzieciństwo. Możesz się zawsze np. zarejestrować jako bezrobotny i zrobić jakiś warty kupę hajsu kurs na koszt UE i wyspecjalizować się w czymś konkretnym, dającym przyzwoite zarobki typu: OPERATOR KOPARKI (pierwsza myśl :D)

    pozdro :]

    OdpowiedzUsuń
  8. "Ja po prostu muszę wiedzieć gdzie podążać, w jakim kierunku a dalej już sam sobie poradzę. Ale do dziś mapy nie znalazłem. A szkoda."
    Powiedz sobie: "Moja podświadomość doskonale wie, dokąd zmierzam, a moja świadomość wkrótce się o tym dowie".
    Mi pomogło. Znalazłam swoje życiowe cele, z których nawet nie zdawałam sobie sprawy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Szczęściara z Ciebie:) Niestety to co napisałaś jak dla mnie to jest ciut za mało by coś się stało. Niestety. Muszę dostać kopa żeby tą "mapę" znaleźć:) A do takich celów o których nie zdaje sobie nawet sprawy także chciałbym dojść.:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja na twoim miejscu przede wszystkim uporzadkowalbym wszystkie sprawy wg waznosci, nie zastanawialbym sie co mam robic tylko co chce robic, co jest dla mnie najwazniejsze a co mniej wazne np. studia (dzienne, zaoczne) praca ....itd
    Jaki jest twoj cel nadrzedny do ktorego dazysz i dla ktorego jest zrobic wszystko. To ze akurat miales duzo wydatkow i zalozenia miesieczne co do finansow sie nie sprawdza nie jest chyba tak wazne, poniewaz moze okazac sie ze przyszlym miesiacu bedziesz mogl to nadrobic (nawet dobrze by bylo). Waznym jest dzialanie w konkretnym kierunku bez wzgledu na sytuacje w jakiej sie teraz znajdujesz. Zdarzenia w swiecie zewnetrznym bedace tylko "szumem" nie moga cie sprowadzic z twojej drogi. Moze skoncentruj sie bardziej na celu lub celach i szukaj do nich drogi lub drog. Jezeli masz za duzo bodzcow zewnetrznych lub problemow to ogranicz je do minimum np.(nie pisze ze masz tak robic jest to tylko przykad) jak buty nie pojda po twojej cenie to opchnij je po nizszej i masz jeden problem mniej masz wiec wiecej czasu na zajecie sie czyms wazniejszym : nauka czy szukanie kolejnych rozwiazan.
    Ja konczylem studia zaoczne i powiem ci ze studia dzienne daja lepszy rozwoj i mozliwosci, nawet gdybys nigdy w tym fachu nie mial pracowac.
    Mirabelka podala ci gdzie mozesz szukac pracy. Nie ograniczaj swoich mozliwosci tylko dlatego ze masz aktualnie problemy.
    Zauwaz ze kapial twoj stale sie powieksza i to jest najwazniejsze. Nie mysl o pieniadzach jako celu tylko srodku. Wazne jest zeby twoje postepowanie dlugofalowo przynosilo oczekiwany efekt. Nie sledze twojego blogu zbyt dlugo ale wydaje mi sie ze na razie tak jest.
    Uwazam ze masz bardzo duze szanse dojsc do swojego miliona.

    OdpowiedzUsuń