wtorek, 30 listopada 2010

Nie poddawać się


Postanowiłem coś z tym wszystkim zrobić. Będę działał bo co innego? Kasy na biznes już nie ma. Więc to odpada. Praca jest marna;/ 730zł na rękę za listopad a 950zł na rękę za grudzień. Nie ma bata. Szukam innej roboty. Komputery się popaliły- został tylko mój, który takze chodzi tak jak by chciał a nie mógł.
Udało mi się dorwać do pracy dorywczej- liczenie natężenia ruchu drogowego. Praca jest 8hx2 czyli ok 160zł powinno wpaść do kieszeni. Trudno mi było uprosić w robocie o lekkie przesunięcie grafiku ale udało się. Uff...
Co do odśnieżania to nie wiem już czy jest sens. Pomysł niedopracowany. Wątpliwa reklama (ulotki). Ogólnie najgorzej przygotowany projekt jaki miałem. Ale spróbuje co mam zrobić. W aucie zostało jakieś 20L benzyny więc na początek powinno starczyć. Jedna łopata którą kupiłem już połamana;/ Jaki szajs! Nie wiem czy to jednorazówka. Ale kurde. Bez przesady- nawet dziś nie odśnieżyłem ją połowy podjazdu.
Niestety z gotówką krucho więc spróbuje posprzedawać klocki na allegro. Pewnie niewiele to da a może jednak. Myśle nad sprzedażą monet. Bo ogólnie ich cena już chyba nei wzrośnie a wręcz przeciwnie- cały czas spadała. Muszę ponownie wgłębić się w ten temat.
Co jeszcze...hm.

Ogólnie ze spraw osobistych to jest masakra. Zadłużenie wraz z kosztami komornika itp itd. sięga blisko 10 tys zł. Ostatnie kilka dni spędziliśmy na odwiedzinach samych adwokatów, radców prawnych, spółdzielni, banków itp. Wiele nie można zrobić niestety. Nasze prawo posiada duże luki. I na dzień dzisiejszy posostaje nam płacić i płakać.
Ogólnie jestem także chory. I to srogo;] Co mi nie pomaga w samopoczuciu i funkcjonowaniu. Ale nie jest jeszcze tak źle bym nie mógł zwlec się z łóżka:)


Aha: Mam kłopoty z serwisem pobieraczek.pl Ostrzegam wszystkich by nie rejestrowali się na tej stronie. Oszukują ludzi, wyudzają pieniądze a później straszą sądem- mnie niestety to dotknęło. Jeśli wpiszecie sobie w google nazwę "pobieraczek.pl problem" to na pewno znajdziecie masę ludzi wykiwanych przez tych cymbałów. Mnie każą zapłącić prawie 100zł. Za 3 dni podobno sprawa trafi do sądu. Zobaczymy kurwa. Ja się nie dam. Jeśli ktoś miał z nimi do czynienia. Proszę o kontakt jak się sprawa potoczyła.


Na koniec chce napisać iż plan na pewno będzie wykonany w mniejszym stopniu. Niemniej jednak będę starał się go w jak największej części trzymać. Choć teraz oczywiście to jest trudniejsze niż wcześniej. Tak samo będę pisał na tym blogu troche rzadziej niż dotychczas. Wiadomo czym to jest spowodowane.

Ale Ale!!! WRÓCĘ DO GRY:) JA WAM TO MÓWIĘ! (przynajmniej będę się starał)

Pozdrawiam

PS> Szczególne pozdrowienia dla wiernego czytelnika z Politechniki Śląskiej który mnie pozytywnie zaskoczył. On nadal czyta uparcie te wypociny :) POZDRAWIAM :D

czwartek, 25 listopada 2010

Czarny czwartek.



Witam

Wczoraj wyszedł na jaw bardzo ważny wydatek. Nie z mojej winy, nie jest on mój. Pewna osoba zaciągneła duży dług nie płacąc za mieszkanie w którym żyje. To jest kurwa masakra. Zadnego powiadomienia (wszystkie szły na tamto mieszkanie nie do nas), żadnej informacji dla nas. A zadłużenie rosło cały czas... Nie mam innego wyjścia jak pomóc swojej matce (nie ona zadłużyła mieszkanie- ale prawnie jest ona właścicielem) oczywiście finansowo. Z uwagi na fakt iż moja mama należy do pokolenia które opiera się tylko i wyłącznie na pracy etatowej, pożyczkach itp nie potrafi na dzień dzisiejszy zgromadzić takiej sumy i to w ciągu chyba tygodnia o ile dobrze pamiętam. Do tego w tym miesiącu doszły koszty spalenia 2 komputerów. Na które także będę musiał dołożyć. Koszty kupna auta, wszelkie wymiany płynów i filtrów, a także dojdzie koszt rejestracji. To są wielkie koszty. Kurwa mać! Piękny koniec roku 2010r. Jak bym wiedział o zadłużeniu tego mieszkania nie kupował bym auta, podjął bym się wszelkiej dodatkowej pracy, a tak wszystko w pi***. Matka płacze nad zadłużeniem, Brat domaga się nowego kompa;/ W domu nie jest przyjemnie.
I nie wiem co z tym teraz robić. Jak dla mnie teraz to jest normalny dołek. Prawie osobista plajta. I wszystko w jednym miesiącu. A idą święta. Co z prezentami? Co z wigilią? Sylwester? W domu chyba;/ albo w robocie (oby- byle by coś wiecej dorobić).
Powiem tylko iż zadłużenie sięga ok 3,5 tys zł. do tego koszty auta 1200+130+170+ 150 benzyna= ??? policzcie sami.
Aha. jak bym mógł zapomnieć. Pamiętacie moją robotę na stacji za owe 1000-1100zł? Po najnowszych informacjach nie jest to taka kwota, nie jest to podobno nawet 850zł. Jeśli mam wierzyć pracownikowi przyjętemu niecały miesiąc wcześniej niż ja (który miał więcej godzin niż ja) to wychodzi na to że dostanę ok 715zł. Nie no kurwa to już przegięcie na maxa. A... No i umowy nie mam nadal za listopad. Bo koleś cały czas zapomina jej przywieść. W tym tygodniu muszę też zrobić badania na swój koszt (w wypłacie mi zwrócą) kosztują ok 50zł. Niby ok ale muszę je wydać przecież w tym miesiącu;/
Jestem psychicznie zmasakrowany tymi wszystkimi wiadomościami. A miało być lepiej. I co teraz z projektem odśnieżania? przecież gotówkę musze jeszcze mieć na rozuch. Wole nie myśleć. Chyba z niego zrezygnuję.
Tak więc już wiem co to jest dostać cios w finansową wątrobę. Wszystko widzisz, masz świadomość tego co się dzieje- ale nic nie możesz zrobić, nic poradzić, jesteś bezsilny. (Wiem bo kiedyś dostałem na sparingu w wątrobę- nokaut)

Nie wiem jak to wszystko się potoczy. Podobno charakter ludzi poznaje się po tym jak radzą sobie w takich przypadkach. Przyznam szczerze że chyba nie byłem jeszcze w takiej beznadziejnej sytuacji. To że jest taka kwota to pół biedy. Najgorszy jest czas zapłaty.

Chyba nie ma narazie sensu żeby pisać i publikować wpisy na tym blogu. Bo jak? z czego? Będę opisywał co robie w pracy? Jak się nie ma co inwestować to jak pisać o nich? Mam nadzieje że jakos wyjdę z tego. Dla mnie to szok. Przynajmniej na razie. I mam nadzieję że za niedługo wrócę do gry. Choć czarno to widzę. Na chwilę obecną zawieszam bloga.

Pozdrawiam

niedziela, 21 listopada 2010

Długi – dlaczego w nie wpadamy



Postanowiłem przytoczyć ze strony www.najbogatsi.pl artykuł o długach. Na moim blogu mało jest informacji na ten temat tak więc nie zaszkodzi podciągnąć się w tym temacie. Tak więc zapraszam do lektury:

"W ostatnich latach rośnie w naszym społeczeństwie tendencja do zadłużania się. Co prawda poziom naszych długów nie jest jeszcze tak wysoki jak w krajach Zachodu, jednakże systematycznie nadrabiamy zaległości.

Ponieważ masz dobrą pracę i niezłe zarobki, przez jakiś czas udaje Ci się otrzymywać kolejne pożyczki i kredyty. Może jednak przyjść moment, że zaczynasz zaciągać kolejne kredyty tylko po to, żeby spłacić stare. Wpadasz w pętlę kredytową. To jeden z czarniejszych scenariuszy, ale niejednej osobie już się przytrafił.

Pomijając kredyt hipoteczny (w którym długiem obciążana jest nieruchomość) pieniądze można dostać jedynie na siebie lub na firmę. Zaciąganie długów to sprawa bardzo niebezpieczna. Zadłużamy się, żeby kupić nowy samochód, nowe meble, wycieczkę zagraniczną czy jakiś sprzęt AGD. Są to wyjątkowo złe nawyki. To o czym marzymy niekoniecznie jest tym, czego potrzebujemy.

Wpędzając się w długi, płacisz nie tylko za kupione przedmioty, ale i za odsetki bankowe. Sprawa wygląda inaczej, jeżeli zadłużasz się by rozwinąć firmę, a koszty kredytu będą niższe, niż osiągnięty dzięki dodatkowym pieniądzom zysk. W takim wypadku zaciąganie kredytu ma sens. Jakie natomiast są korzyści z zaciągnięcia długów konsumpcyjnych?... Nie ma żadnych! Są destruktywne i działają demotywująco, osłabiają także skłonność do działania, bo nagrodę, która czekała by na Ciebie w przyszłości, wypłacasz sobie już dziś. Stwierdzasz więc, że nie warto długo czekać na nabycie nowej „zabawki”, tzn. do momentu, kiedy naprawdę będzie Cię na nią stać. Możesz ją mieć już teraz.

Gorzej, jeżeli po podsumowaniu wartości posiadanych dóbr i długów wyjdzie, że nie posiadasz nic lub prawie nic, po co więc pracujesz? A przecież kupione dobra konsumpcyjne ciągle tracą na wartości. Widać to zwłaszcza na przykładzie samochodu – im starszy tym mniej warty a ciągle wyciąga z Twojej kieszeni pieniądze (ubezpieczenie, naprawy, paliwo). Ale zaciągasz długi konsumpcyjne, ponieważ sądzisz, że w przyszłości nasza sytuacja się polepszy, dostaniesz podwyżkę i po problemie. Niestety przyszłość nigdy nie jest pewna. Toteż zaciąganie nowych kredytów na dobra konsumpcyjne jest niemądre.

Dlaczego zaciągamy długi? Nasz umysł najbardziej reaguje na to, co aktualne, a nie na odległą przyszłość. Dążymy już teraz do radości, która sprawi nam posiadanie nowej rzeczy. Z drugiej strony niemożność posiadania tej rzeczy tu i teraz wiąże się z rozczarowaniem. Lęk przed rozczarowaniem pcha nas w stronę natychmiastowej radości i wydajemy pieniądze. Oczywiście rozczarowanie wynikające z zadłużenia sprawi nam jeszcze większy ból, niż rozczarowanie z braku czegoś. Ale nasz umysł jest „głupi” i widzi tylko radość płynącą z chwili obecnej.

W Babilonii bardzo popularne było zaciąganie długów zabezpieczanych własną osobą. Ten kto nie mógł spłacić długów lądował na licytacji niewolników i stawał się jednym z nich. Działo się tak z 9 na 10 dłużników. Byli oni potem odsyłani do katorżniczej pracy przy budowie murów obronnych miasta, wielu z nich ginęło z wycieńczenia w krótkim czasie a ich zwłoki spychano nocą poza mury. 2/3 pracujących przy murach niewolników pochodziło z Babilonii. Wszystko to działo się na oczach ludzi jednak nikogo nie powstrzymywało to przed zaciąganiem długów. Chwilowa radość była ważniejsza, niż płynące z niej konsekwencje. Dziś konsekwencje zadłużenia nie są aż tak poważne, ale i tak jesteśmy przypierani do muru.

Nasze przekonania decydują o tym, w jaki sposób postępujemy przy podejmowaniu decyzji finansowych. Jeśli zmienisz swoje przekonania (o tym jak to zrobić piszę w artykule „Jak zmienić swoje przekonania”) zmieni się także Twoja sytuacja finansowa. Spytaj siebie: ”Dlaczego zasłużyłem na to, żeby mieć dużo pieniędzy?”. Zadaj sobie teraz kolejnych kilka pytań, które uzmysłowią Ci, dlaczego wpadłeś w długi:

Jakie poniosę straty, jeśli przestanę zaciągać długi? Być może będziesz musiał ograniczyć swoje potrzeby, albo ucierpi na tym Twoja reputacja człowieka sukcesu?
Jakie będę mieć korzyści ze spłaty długów?
Co dobrego wypłynie później z tych korzyści?
Które z moich przekonań doprowadziły do tego, że zaciągnąłem długi?
Jakie negatywne konsekwencje mnie czekają, jeżeli pozostanę zadłużony?

Na co się teraz zdecyduję?


Bibliografia:
B. Schäfer "Droga do finansowej wolności"

Mikołaj Łagowski ".

czwartek, 18 listopada 2010

Coś tam idzie




Witam!
Na dniach coraz więcej myślę o charakterze DG. Choc jeszcze nie jestem pewny co do czego, to jednak jakieś postępy są choć w troche innej sferze. Chodzi mi tutaj o projekt: odśnieżanie. Pisałem o nim wcześniej.
Będą mi potrzebne do niego: auto, 2 łopaty plastikowe, 1 łopata metalowa, chemia do odmrażania zamków.
Na dzień dzisiejszy mam już auto które zakupiłem w ten poniedziałek. Oczywiście taka sobie rozpadówa, ale jest za grosze, jeździ a do tego opłacone jest OC i przegląd prawie do października 2011r !!! Tak więc jeśli nic się w aucie nie popsuje co by uniemożliwiło jazdę nim, będzie mi służył prawie rok na pewno. Cena: 1200zł.

Na dzień dzisiejszy już trochę wydałem na auto: płyn do spryskiwaczy, płyn chłodniczy, olej silnikowy, kołpaki, środki czyszczące tapicerkę i kokpit. Razem ok 200zł. Z czego kołpaki sa założone, olej chłodniczy jest wymieniony (nie dolany- a to różnica), środek wyszorowany na błysk (męczyłem się z plamami i odświeżaniem przez pół dnia- uff), nie wymieniłem jeszcze oleju silnikowego. Na tym myślę że będzie koniec rzeczy bieżących w aucie- prócz paliwa oczywiście i kosztu rejestracji.
Ulotki. Właśnie zrobiłem wstępny projekt ulotek odnośnie odśnieżania. Na jednej kartce a4 jest rozmieszczonych 9 ulotek. Tak więc są one małe, ze względu na to iż raczej będą one chyba roznoszone po skrzynkach na listy. Bo jaka inna reklama wchodzi tu w grę??? Co do projektu ulotki- spokojnie- sam czarny tekst. Bo po co więcej. Zresztą w kserze i tak inny kolor nie wyjdzie:)

Tak więc co nieco idzie do przodu, choć ten projekt jest chyba najmniej dopracowany ze wszystkich i nie wróże mu wielkich zysków. Ale chcę spróbować. Musze próbować. Inaczej się nie przekonam. A tak, będę pewny że jednak nie pójdzie i za rok:)

PS. Macie jakieś inne pomysły dotyczące reklamy tej działalności?

czwartek, 11 listopada 2010

Realizacja zamierzonego planu

Realizacja planu:

Punkt 1.
Praca jest. Niby za 850zł ale przeżyję. Zawsze mogło by gorzej prawda? Z tą robotą to jeszcze zobacze;) a nuż coś innego się znajdzie. Znalazłem także pracę dodatkową. Praca na kasie w Realu. Też masakra ale może byc- zawsze coś dorobię. Chocby te 200zł ale to jednak coś. Tak więc szansa że wyciągnę na miesiąc tysiak jest coraz większa:D Z tego powodu muszę zainwestowac w ksiażeczkę sanepidowską- koszt ok 80zł.
Można by powiedziec że punkt jest w pełni już wykonywany.

Punkt 9.
Kurde opornie idzie. Jest zimno, nie chce mi się biegac. Wiem że to lenistwo. No ale to masakra jest. Brrrr... Z tym będzie ciężej niż myślałem. Ale się namęczę. Do tego jeszcze jak wracam z roboty jestem tak zmeczony że to ostatnia myśl by iśc pobiegac. Nie wiem co z tym zrobię... Ale coś trzeba zadziałac.

Punkt 3.
Jako że pracuje nad pierwszym punktem to chyba takze wlicza się on do trzeciego- pod warunkiem że z zarobionych pieniędzy będzie mi zostawało 600zł:) Jestem pewny że tak powinno byc.

Punkt 11.
Cały czas myślę nad tematem strony www. Także nad jej technicznym zaawansowaniem oraz przenaczeniem. Czy będzie to stronka hobbistyczna (chodzi o finanse) czyli priorytetem nie jest zarabianie na niej czy po prostu skierowana na to by dawac zysk. Musze to jeszcze przemyślec. MOże zrobie to tak iż na początku będzie się rozwijac własnym tępem i życiem, jeśli uznam iż jest w niej potencjał zacznę "inwestowac".

Punkt 2.
Hm... tu też jest masakra. Zupełnie nie mam głowy do nauki i nadrobienia materiału na studia. Wypadłem z rutyny nauki. Raz że nei ma chęci to i czasu mało. To siętak mówi. Ale jednak jak jest coś w domu do zrobienia i w robocie jest się dośc długo (np jak jutro- 11h!) to po robocie człowiek chce tylko iśc spac! Co gorsza może się tak zdażyc że następny dzień to także praca.


Muszę także posegregowac klocki, poporcjowac je i zacząc ponownie sprzedawac. Niestety jest to czasochłonne. No ale co robic. Jest teraz idealny moment na przedaż. Tak więc trzeba sie za to wziąc.

Cały czas myślę o projekcie i/lub jakimś biznesie.
Najczęściej o usłudze odśnieżania podjazdów, odśnieżania pojazdów i odmrażania zamków. Tylko jaki jest target? Na pewno nie ludzie z bloków tylko Ci którzy mają własne domy, podjazdy i podwórka. Czy w ogóle byłby na to popyt? Dowiedziałem się iż odśniżenie 1m2 to koszt ok 2zł. No niby ok. Ale co dalej? dojazd do klienta? Czym? Chyba trzeba kupic jakieś auto. Bo w sumie rodzinnym, koszt przejechania 100 km to ok 45-50zł. Dużo za Dużo. Powiedzmy że skombinuje to auto. Sprzęt- 2xłopaty, lina, taśma "zabezpieczająca", preparaty odmrażające.
Ale czy popyt będzie na tyle duży by w ogóle się tym zając? Czy wy dalibyście tyle kasy za odśnieżanie? i czy warto na to zakładac DG? bo przecież to koszty, a nie wiadomo jak będzie z zyskami. Jeśli doszły by dachy to trzeba robic kurs wysokościowy- koszt 200zł, więc kolejne koszty.
Nie wiem czy ryzykowac z tym projektem. Dużo może nie wyjśc. A z drugiej strony może wypalic.
Myślę także nad ksiażeczkami dla dzieci z sieci Niebieski Słoń. Koszt wejścia w ten biznes to ok 4 tys zł. Z tym że kanał rozprowadzania ksiażek jest na moję rękę. I z tym mam problem bo siec nie gwarantuje pomocy nawet na początku z promocją nawet z doradzeniem w jaki najlepszy sposób sprzedac ksiażki. Ma się wyłącznośc na jedno miasto. Są ulotki, jest internet i w zasadzie tyle. Jak niby dotrzec do matki/ojca takiego dziecka?
1. strona www
2. allegro?
3. ulotki na eventach w mieście
4. odwiedzanie szkół/przedszkoli
5. odwiedzenia porodówek/ szpitali?

Nic więcej nie wymyśliłem a to co jest to trochę licho mi się widzi. Widziałem te ksiażki. Nie są jakieś super. Zresztą zobaczcie sami stronę wydawnictwa, poczytajcie trochę, a jak najdzie was ochota to coś doradźcie:)
Niebieski Słoń

Pozdrawiam!

niedziela, 7 listopada 2010

Poznaj 7 filarów sukcesu



Znalazłem się (zupełnie nieprzypadkowo) na stronie "finansowej". Akurat była na niej ciekawy artykuł dotyczący spostrzeżeń dwóch bardzo młodych (ale nie tak jak ja) 22 letnich ekspertów bogactwa. Nie wiem jacy to "eksperci" czy tylko się taki mianują czy na prawdę co nieco mają wiedzy o tej branży. Chłopaki stworzyli książkę w której widnieje 50 wywiadów z bogatymi ludźmi. Kurde swoją drogą to ciekawe bo ja chciałem zrobić coś podobnego, tylko wywiady w moim pomyśle miały by tylko wirtualną formę. Także wysnuli ciekawe spostrzeżenia.
Po jako takiej analizie wniosków muszę się z nimi z grubsza zgodzić. No może poza czwartym punktem. Oczywiście z całą listą zapoznacie się tutaj:
jak zostać nastoletnim milionerem

Ciekawe są także wypowiedzi osób które zapoznały się z listą- wyrażają swoje poglądy poprzez komentarze:) Choć jak niektóre czytam to nasuwa mi się myśl że Polacy nigdy nie przestaną się kłócić, obrażać i lekceważyć. Ale to temat na osobny wpis także nic o tym dzisiaj.
Na stronę www młodocianych ekspertów można natknąć się tutaj:
youngentrepreneurs.50interviews.com


Na koniec dodam iż ocenę tych młodych ludzi pozostawię wam. Nie potrafię obiektywnie określić jaką oni mają wiedzę i czy w ogóle mogą mianować się ekspertami. Co nie znaczy że nic się od nich nie można dowiedzieć czy nauczyć:)
Pozdrawiam

środa, 3 listopada 2010

Ciesz sie życiem!



Ostatnio natrafiłem na ciekawy film wykonany przez pana Sean'a Stephenson'a. To po prostu trzeba zobaczyć. Facet nie użala się nad sobą, nie narzeka, nie marudzi. Jakże często nam- zdrowym to się zdarza? Bardzo często. Tak więc zachęcam do obejrzenia filmu, także i pozostałych które są przez niego nakręcone.


I jak? Nie powiem by mnie to ruszyło. Ale daje do myślenia. I to poważnego. Ile jest na świecie złych rzeczy które nawiedzają ludzi? A Ciebie? Pomyśl. Może nie jest aż tak źle. Może jednak masz dobre życie i gros innych wiele by dało za to co Ty masz?
Zacznij bawić się w życiu- bo masz tylko jedno. Nic poza tym. Masz tylko jeden złoty strzał (z pistoletu)- i nie marnuj go na ołowiane kule.

A ty kiedy ostatnio się tak bawiłeś? Kiedy robiłeś coś naprawdę nie zważając na to co ktoś o tobie pomyśli? Żyjemy dla nas, nie dla innych. Myślałeś o tym? Tak wiec weź siew garść. Zacznij cieszyć się małymi aspektami życia. Zrób to teraz! Tak teraz. Zamknij drzwi od pokoju, włącz muzykę która ci najbardziej odpowiada usiądź wygodnie i zacznij się bawić/tańczyć. Ja właśnie to zrobiłem po napisaniu tego posta- Było warto:D
SPRÓBUJ TERAZ!!!



PS> Po pierwszych dniach pracy jest mi trudno się wdrożyć. Bardzo dużo nowych informacji i umiejętności na raz. Niestety w ciągłym ruchu bez chwili spokoju. Niestety po przeliczeniu godzin z grafiku wychodzi że jednak nie zarobie wcześniej wspomnianych 1000zł lecz jedyne 850zł. Hm. Niezbyt fajnie to wyszło. No ale cóż. Zawsze po miesiącu mogę zmienić pracę.
Zobaczymy!

UŚMIECHNIJ SIĘ!!! :D

poniedziałek, 1 listopada 2010

Realizacja punktu 1 z Planu 4-miesięcznego



Mowa oczywiście o realizacji pierwszego punktu planu który sporządziłem niedawno temu na potrzeby pierwszych 4 miesięcy. Jeśli go czytelniku nie czytałeś a chciałbyś się z nim zapoznać, zapraszam: Plan na najbliższe 4 mieś +( ewentualnie 6mieś)

Punkt 1.
Dobra. Jutro idę na pierwszy dzień "roboty" w nowej pracy. Mam nadzieje że będzie bezstresowo i ogólnie dobrze. Równolegle już teraz szukam dodatkowej pracy na teraz. Oczywiście dopóki nic nie wymyśle lepszego (czyt. pomysł na biznes). Jak co roku na święta Bożego Narodzenia na pewno w marketach będą potrzebne ręce do pracy. Osobiście mam alergię do pracy w marketach. Pracowałem w nich długi czas już w szkole średniej i wiem czym to pachnie. No ale cóż. Tu chodzi o pracę i pieniądze nie o wygody. Biorę także pod uwagę różnego rodzaju kolportaż ulotek, wybory samorządowe (pracuje nad tym- 135zł/1 dzień) i inne. Chodzi głównie o różnego rodzaju "fuchy" bo z nich można w relatywnie krótkim czasie wyciągnąć najwięcej.

Punkt 9.
Wróciłem ponownie do biegania. Kiedyś mi to bardzo pomagało. Nie tylko w zrzuceniu kilogramów ale także w samopoczuciu, ogólnej determinacji, dążeniu do celu itp. Bo przecież bieganie opiera się na wytrwałości. Nie na kondycji. To drugie można wyrobić z czasem, to pierwsze musi być- bo to przepustka do lepszego jutra, także kondycji:) Tak więc wiadomo o co chodzi. Jak na razie truchcik wieczorami na dystansie 4 km. Niestety trening przewidziany na rano mi zupełnie nie wychodzi. Jest zimno, jestem od razu po przebudzeniu i ostatnią rzeczą którą chciałbym wtedy zrobić to wyjść na zewnątrz i pobiegać. No niestety, leń ze mnie. Jeśli się uda to chciałbym biegać rano i wieczorem. Oczywiście w miarę możliwości. Wyczaiłem także basen, w którym miesięczny karnet kosztuje 30zł bodajże. Jako że będę miał bilet miesięczny. Można by także na to się skusić.
Tak więc i plan 9 jest w realizacji.

Tak więc lekkie podsumowanie:
Pół pierwszego punktu jest już zrobione. Druga część jest także w natarciu. Po prostu pracuje nad całokształtem tego punktu. Jest on chyba najważniejszy w ciągu całych 4 mieś. Tak więc muszę go zrobić porządnie. Wszelkie propozycje mile widziane gdyby coś:) Ponownie zaczynam biegać. Zważam na to co jem i w jakich ilościach- punkt 9 w realizacji. Punkt czwarty także.

PS. Zauważyłem błąd w myśleniu albo w egzekwowaniu postępów mojej osoby. Teraz staram się robić to porządnie i przede wszystkim trzymam się listy którą mam do zrobienia, konsekwentnie muszę odhaczać kolejne punkty i dążyć do tych jeszcze nie zrobionych. Liczą się konkrety i progres. On jest wyznacznikiem dobrej pracy.

Pozdrawiam