czwartek, 28 lipca 2011

Pomysł na biznes ???


Witam!

Ostatnio wpadł mi (zupełnie przypadkowo) pewien pomysł na działalność gospodarczą. Mianowicie sąsiadujące miasto posiada duże połacie lasów. Ponadto obszarowo jest to największe miasto w woj śląskim a 8 w skali kraju. Cały obszar miasta jest spowity licznymi pasami zieleni i lasów.
I żeby nie było tak słodko i pierdząco. Tam gdzie jest wiele lasów, dużo zieleni i niestety sąsiadujący z nimi ludzie, tam są i licznie występujące śmieci. Niestety coroczny dzień sprzątania ziemi to trochę za mało by się uporać z zalegającymi śmieciami. Wyrzucone śmieci z jadących aut przy drodze, worki ze śmieciami wyrzucone w głąb lasu i to co najgorsze czyli nielegalne wysypiska śmieci w lasach. A pomyślałem o tym konkretnym mieście ponieważ wiem że z okolicznych "wsi" zrobili dzielnice tego miasta a terytorialnie są one nierzadko spowite lasami i łąkami.

Zatem wybrałem się już dwa razy do kilku miejsc leśnych w celu zbadania autentyczności moich poglądów na temat ilości śmieci. Okazało się że dramatu nie ma, ale jednak śmieci są. Najczęściej występują jako rzucone na ziemię butelki, reklamówki, plastiki różnego rodzaju. Takich śmieci jest najwięcej i można je znaleźć w liczbie pojedyńczej na całej szerokości lasu. Porozrzucane byle gdzie.
Kolejną grupą śmieci to porzucone worki które zwykle jest kilka w jednym miejscu. Oczywiście najgorszym zjawiskiem są dzikie składowiska/wysypiska śmieci w lesie. Jest tego najmniej, ale i najwięcej sprzątania. Z wysypiskami jest to, że tam znajduje się dosłownie wszystko, po rowerki dziecięce aż do lodówek czy opon.

Co mnie zdziwiło odwiedziłem także malusią połać lasku, sąsiadującą o dziwo z parkiem miejskim w tym mieście a oddaloną od ścisłego miasta dosłownie 200-300m. Mimo pobliskiego parku którego tylko wąska droga dzieli od lasku znajdowały się w nim liczne śmieci, a przede wszystkim stare opony i butelki. Co ciekawe park wysprzątany był porządnie.

Tak wiec z tego widać że lasy i tereny zielone oddalone od ścisłego miasta nie są należycie sprzątane i doglądane.
Pomyślałem że zleceniodawcą mogły by być władze miejskie, do których należą te tereny. Czyli urząd miejski, a w innych obszarach np urzędy gminy. Wydaje mi się że jeśli miasto kreuje się na "zielone, czyste i pełne drzew" i chce utrzymać taki status który wyrabia przez jakiś czas nie powinno przechodzić obojętnie przy powyższej propozycji.
Także pod pretekstem ekologii, czystych lasów i "zielonych płuc Europy" można by było pokusić się o dotacje UE. Wiadomo że to co proekologiczne pozytywnie jest widziane w komisjach.

Jeśli w ogóle pomysł ma rację bytu i da się go zrealizować to występują dalsze problemy takie jak: dogadanie się z firmą sprzątającą o składowanie i utylizacje śmieci, sposobu rozliczania tego typu działalności, odpowiedniego auta z "paką", no i to czego najbardziej się boję czyli sezonowości takiej działalności. Bo przecież zimą to ja nie pozbieram śmieci;] tak więc trzeba by było pomyśleć nad dodatkowym zadaniem dla firmy na okres zimowy by przynosiła zyski, lub chociaż pokrywała koszty prowadzenia działalności.

Ale czy taki pomysł ma w ogóle sens??? Da się to zrealizować? Co o tym myślicie???

Pozdrawiam

poniedziałek, 25 lipca 2011

Ankieta banku ING



Pewnego dnia wchodząc na internetowe konto ING tuż po wylogowaniu zauważyłem ciekawą ankietę. Otóż dotyczy ona wielkości naszych oszczędności w danym miesiącu, a konkretniej w bieżącym. Postanowiłem i ja kliknąć w odpowiedni "ptaszek" głównie w celach sprawdzenia wyników ankiety. Co się okazało???

- 37% ankietowanych przyznało iż nic nie odłożyło w tym miesiącu a ponadto się nawet zadłużyło.
- 27% osób nie zaoszczędziło żadnych pieniędzy ale na szczęście nie zadłużyło się.
- 12% udało się odłożyć więcej niż 30% dochodu.
- 10% odłożyło mniej niż magiczne 10% dochodu o którym tak często się wspomina chociażby na blogach finansowych.
- 9% ankietowanych zaoszczędziło ok 10-20% zarobku.
- 5% zaoszczędziło piękne 20-30% dochodu.

Co to wszystko znaczy??? Że my blogerzy stron o tematyce finansowej, inwestycyjnej i oszczędnościowej mamy jeszcze wiele do zrobienia i uświadomienia w naszych społeczeństwie.

Żeby nie było niedomówień, jeszcze kilka miesięcy temu zaliczałem się do grupy "pięknych" 20-30%, teraz tylko zarabiam, wydaje i nie oszczędzam nadwyżek. Po prostu nie udaje mi się:( Pocieszający fakt na osłodę to taki że nie zadłużam się chociaż.

A morał z tej opowieści jest prosty i każdemu znany, więcej finansowej wiedzy i chęci, a oszczędności MAMY :D

piątek, 8 lipca 2011

Wypociny z konta



Po raz kolejny dostałem zapłatę za swoją uczciwą pracę.

Przepraszam powiedziałem zapłatę? Chodziło o jałmużnę. Bo jak inaczej mogę nazwać to "coś" co zostało przelane na moje konto. Przepraszam was ale muszę trochę ponarzekać dzisiaj...

Na moje konto zostało przelane Całe 912zł. No kurwa bez przesady, nie? Co to jest? to nawet nie są pieniądze. Ale ogólnie wychodzi na to że jest ok bo przecież przepracowałem ok 140h w miesiącu. Chciałem więcej, ale jak zawsze się nie dało. No ileż tak można? Co miesiąc dostawać 900zł? Przecież mam chęci, pytam się, proszę o więcej godzin, wykonuje dobrze swoje obowiązki. Za to dostaje pochwały słowne. Wcześniej mnie to jarało, ale już nie teraz, bo nawet świni się przeżre w pewnym momencie. Zresztą z tymi godzinami tez nie jest tak różowo. Nigdy nie można dobić do 168h/miesiąc (godzinowy pełny etat) a jeśli nawet to wyplata wynosiła by ok. 1092zł. No wiele więcej to to nie jest. Szału nie ma. A mnie zaczyna to coraz bardziej wkurwiać.

Akurat przy przeglądaniu zawartości mojego konta czułem się podobnie jak bohater "Dnia Świra" :
Wypłata



No to czemu nie zmienię pracy??
Słowa klucze: elastyczne godziny pracy (jak zawsze chodzi o studia), mogę dość szybko jeśli jest potrzeba załatwić sobie wolne, nie oszukujmy się praca tez nie jest ciężka.
Co nie zmienia faktu że zaczynam się rozglądać nad forma dorabiania, lub radykalnej zmiany miejsca pracy.
Powegetujemy- zobaczymy:)

Pozdrawiam

wtorek, 5 lipca 2011

Nasz Kochany US !!!



Nasz Ukochany, Boski, Rzetelny, Prawy, Mądry i Wielbiony przez każdego Urząd Skarbowy (niepotrzebne skreślić) właśnie wysłał mi na konto zwrot podatku za rok 2010:). Kwota piękna ale nie oszołamiająca: całe 154zł.
Zważając na moją sytuację cieszę się niezmiernie z tych pieniędzy. To tak na dobry początek po katastrofie:)

Swoją drogą US w tym roku o wiele sprawniej uporał się z przesłaniem należności. W tamtym roku PIT składałem o podobnej porze i czekałem do "późnego" lipca... tak więc BRAWO !!!

:D

sobota, 2 lipca 2011

Książeczka prawdę Ci powie



Mała, poręczna z odpowiednią ilością kartek no i niestety w kolorze "kurewskiego" różu... To moja książeczka w której na kilku stronach zapisałem właśnie moje wszystkie wydatki w ciągu 1,5 miesiąca. Zapisywałem w nim dosłownie każdy wydatek, nawet te najmniejsze, rzędu 0,10- 1,00 zł. Może to i śmieszne a nawet zbyt pedantyczne ale tylko wtedy dostajemy prawdziwą formę naszych wydatków na przestrzeni jakiegoś czasu. W moim przypadku tenże właśnie czas to 13 maj aż do 30 czerwca.

Powiem tak- jest to jedna z najlepszych sposobów by wreszcie przejrzeć na oczy na co tak naprawdę wydajemy pieniądze. Tego przed spisaniem się nie widzi. Bo niby co? pamiętasz wszystko co kupiłeś w danym dniu dwa, trzy tygodnie temu?? Raczej nie. Mimo że może Ci się wydawać inaczej. Tak więc i w moim przypadku dzięki małej, obskurnej różowej książeczce przejrzałem na oczy- uwierzcie mi gdy zobaczyłem liczby moje oczy były jak dwa wielkie denka przez następne kilka dni :)

Tak więc konkrety:
Pogrupowałem książeczkę na główne wydatki które zaistniały przez ten czas.
Także dla lepszego zrozumienia skali podzieliłem cały czas na dwie grupy: miesięczną i półtora miesięczną...

- Paliwo (pb95)
przez miesiąc: 560zł
przez 1,5 miesiąca: 935zł
- Jedzenie
przez miesiąc: 300zł
przez 1,5 miesiąca: 356zł
- Ubrania (akurat w tym nastało wielkie jednorazowe coroczne/co 2 lata kupowanie ciuchów)
przez miesiąc: 750zł
- Prezenty na komunię
255zł
- Inne (np. naprawa kosiarki, bilety, pożyczki itp)

przez 1,5 miesiąca: 400zł
---------------------------------------------------
RAZEM: bagatelne 2696zł

Z tego zestawienia widać dokładnie na co idą pieniądze. Najgorzej jest z paliwem i żarciem. Najbardziej to uszczupla mój budżet, a podkreślam iż auto jest ekonomiczne:) Po prostu uwielbiam jeździć nim więc km lecą...
Ciuchy to zawsze coroczny lub co drugi rok "wybryk" finansowy ponieważ od lat tak robię a nienawidzę tracić siły na regularne comiesięczne kupowanie ubrań.
Prezenty na komunię- wiadomo. No i na końcu ta kosiarka... Zepsułem a sam nie umiałem naprawić wiec serwis zrobił to z chęcią za 230zł.


Nigdy nie myślałem że to wszystko jest aż na tak wielką skalę finansową, a jednak.

Problem także polega na tym że jednak każdy z nas zdaje sobie większą lub mniejszą sprawę z naszych głównych wydatków. Tylko że myślimy że wydajemy dużo na dany wydatek i mimo to że wiemy jaka to lwia część naszego budżetu jakoś to do nas nie dociera... Docierają za to idealnie liczby, które otwierają oczy na rzeczywistość.
Apeluje właśnie by Ci czytelnicy tego wpisu którzy uważają że wiedzą naprawdę na co wydają kasę a nigdy nie mieli takiej książeczki by założyli ją. W większości przypadków będziecie tak samo zaskoczeni jak ja :D