niedziela, 5 września 2010

Oszczędzaj, mniej wydawaj a więcej inwestuj zarobione pieniądze




Spójrz jeszcze raz na tytuł tego wpisu. I co? Złota reguła zostania milionerem? W sumie czemu nie. Bo tak na prawdę jest ona złota. Jest świetna i chociaż dość trudna do przestrzegania i realizacji... jest naprawdę ZŁOTA.
Ale zaraz, zaraz. Przecież to tylko złoto. Czy jest coś bardziej cennego od złota? czyli od złotej reguły? TAK... No przecież jest: platyna, diamenty itp. Jak myślisz jaka to może być Platynowa reguła? Według mnie to taka która jest dostosowana do indywidualnych predyspozycji człowieka. Top taka z którą osoba się zgadza i utożsamia się z nią. Człowiek musi ją czuć, nie tylko posiadać.
Myślę iż taką platynową regułą jest to iż nie powinno się oszczędzać pieniędzy, nie powinno się zaciskać pasa w wydawaniu ich. Ale uwaga. Spokojnie. To śmierdzi rozrzutnością w życiu, zabawą i wydawaniem na pierdoły wielkiej kasy. I w pewnym sensie tak jest. Przeanalizujmy. Gdy oszczędzamy możemy trochę zarobić. Ile? ano na koncie oszczędnościowym jakieś 4-5% netto, na lokatach bardzo podobnie, fundy Inwestycyjne PODOBNO 10-20%. No to spoko. Przepis na milionera jest prosty przecież: zarabiamy na kasie w biedronce 1500zł miesięcznie tak? Jeśli mieszkamy jeszcze z rodzicami to miodzio. 500zł dajemy na mieszkanie, jedzenie i rachunki rodzicom. Reszta nasza. Powiedzmy że 500zł wydajemy na ciuchy, auto, i inne "niezbędne" nam do życia zachcianki. Zostaje kolejne 500zł. Co robimy? Ano przecież najwięcej dają nam zarobić fundusze. Czyli zapieprzamy 10-15 lat w biedronce, zaciskając coraz więcej pasa, oszczędzamy, klniemy ale wiemy- to na przyszłość, Kurde będziemy MILIONERAMI! to jest to!!! Wszystkie pieniądze dajemy jakże rozgarniętym zarządcom funduszy i czekamy. Ile? Jakieś 30-40 lat... Jak się poszczęści to na emeryturze mamy to co państwo nam zwróciło + to co my odłożyliśmy. Ale jakoś nie jest tak różowo czemu? Mimo to że zapieprzamy te 15 lat odbierając sobie od ust to jednak są także podatki, inflacja, opłaty za zarządzanie fundami...Dużo tego? no trochę... Czyli jednak "bidujemy" 30 lat (jeśli zaczynamy prace w wieku 20l to kończymy "inwestować" w wieku 50-55l)po to by w wieku 65 lat móc normalnie usiąść na dupie, napić się lampki normalnego nieco ekskluzywnego wina, potem pójść z żoną do restauracji na kolację i do mieszkania wziętego na kredyt którego przynajmniej spłacanie za niedługo się skończy. ej ile my to już mamy? 65lat? No to chyba już nie jesteśmy pierwszej świeżości. Teraz mamy kasę, spłacamy do końca mieszkanie, dzieci nam już nie zrzędzą bo mają własne rodziny, ale ile mamy życia? Bądźmy szczerzy. W takim wieku, styrani życiem ani nie mamy ochoty ani siły na podróże, na teatr, na szaleństwa, po prostu na życie pełną parą. No i po co to wszystko? Tylko po to by na emeryturze mieć za co godnie żyć. Ale to wszystko... Na więcej nie licz, za późno na te piękne chwile które cię ominęły. Byłeś tak blisko tego wszystkiego i nie zauważyłeś swojego skrętu w boczną uliczkę. Ona była "ślepa". Już z niej nigdy nie wyjechałeś, ba- nawet nie spostrzegłeś się w porę że nią podążałeś. Nie było by tak źle gdyby nie fakt że poprzez jedno złe posunięcie, decyzje nasz świat kształtuje się na dobre przez kolejne 10 lat lub więcej. Po środku już mało możemy z tym zrobić. To smutne... I ja tak nie chce skończyć. Chce walczyć o te piękne chwile, wiem że da się bo przecież gdyby wszyscy mieli takie tęgie życie nie było by nadziei w ludziach, nie było by uśmiechu i radości. Więc jakoś się da. Tylko jak?...

(ciąg dalszy nastąpi)


Nie uważasz że życie to jedna wielka pajęczyna dróg? Gdy popełnisz błąd przy wyborze kierunku dalsza droga wiedzie w coraz głębszą sieć z której coraz trudniej wyjść do punktu w którym popełniliśmy pierwotny błąd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz